lip 26 2002

sex poranny+wieczorny


Komentarze: 4

1 sprawa

dzis rano budze sie.... po calych 5 godzinach snu (tak juz od 2 tygodni) ... reka S. zaczyna bladzic po moim ciele... patrze na zegarek... kurcze.. nie zdazymy.... mowie "nie zdazymy kwiatuszku".... S. odwraca sie plecami z obrazona mina... wg mnie niesprawiedliwie... rozumiem w niedziele... w sobote... nie lubie kochac sie spogladajac na zegarek.... wiec wole nie zaczynac jesli mam nie skonczyc.... caly dzien pozniej nie mozna myslec o niczym innym....

2 sprawa

wieczor.. wykapany i pachnacy klade sie do lozka... za chwile przychodzi S. ... i zaczynamy.... po chwili dialog:

ja : a moze tak sprobujemy?

S. : tak nie lubie

ja: no to moze tak ?

S. : tak tez nielubie

ja: no to moze skoncze w ten sposob ? (oczywiscie moge skonczyc dopiero jak S. ma przynajmniej 2 orgazmy)

S. : no co ty .. absolutnie nie...

ja: no to moze tak... bardzo to lubie..

S. : ale ja nie lubie...skoncz tak i tak...

ja: ale tak to my codziennie.... moze jakas mila odmiana

S. : a ja lubie wlasnie tak jak codziennie..

final jest taki ze jestem juz zly i jest mi obojetne jak to bedzie.... a moglem nie pytac sie.. tylko poprostu zrobic co chce... ale ryzykuje fochem na 2 dni....:( co za zycie.... i tak pozniej slysze ze ciagle jest po mojemu..... ehhhhhhhhhhhhh

joshua : :
26 lipca 2002, 12:41
Zmiany sa potrzebne w zyciu. A moze w waszym lozku zapanowala monotonia?
Czekoladka
26 lipca 2002, 12:40
No, no. A le nie wiem czy wiesz, ze poranny sex daje najwiecej przyjemnosci...
26 lipca 2002, 12:06
Zupełnie nie o to mi chodzilo... jasne ze odczuwam przyjemnasc... ale uwielbiam takze zmiany .. nienawidze monotoni... wiec caly czas kompbinuje cos nowego... a rano bylem zly poprostu.. i musialem sie wygadac... pozdrowienka
karotka
26 lipca 2002, 10:40
hmm chcesz powiedziec ze ty wtedy nie odczuwasz duzej przyjemnosci? ze jest egoistka ze masz zaspokajac przede wszytskim jej potrzeby?

Dodaj komentarz